czwartek, 26 maja 2016

Lucy

Pokiwała głową i otarła dłonią napływającą łzę. Gabe uśmiechnął się lekko i pogłaskał ją po policzku.
- Nigdy więcej - wyszeptała. Usta Gabe'a złączyły się z jej ustami w nieśmiałym pocałunku. Odwzajemniła go równie nieśmiale.
- Gabe, ja... - zaczęła odrywając się od niego, ale przerwał jej. Chciała mu powiedzieć, że dziękuje mu za wsparcie w trudnej dla niej sytuacji. Nie mogła się podzielić swoimi problemami z nikim innym. Jedyna osobą która poza Gabem wiedziała  o tamtej nocy był jej brat, ale nie chciała go przytłaczać swoimi uczuciami.
- Przestań, nie wracajmy do tego - wziął jej twarz w dłonie i pocałował ją, wsuwając język. Odsunęła się od niego i podeszła do łóżka z opuszczoną głową. Położyła się na boku twarzą do ściany. Słyszała jak chłopak podchodzi po cichu i kładzie się obok niej, obejmując ją. Wtulił twarz w jej włosy, a ona ścisnęła jego dłoń. Leżeli tak chwilę wtuleni w siebie, zanim białowłosy nie zaczął cicho pochrapywać. Lucy wstała, starając się go nie obudzić, i zeszła na palcach do kuchni.
Usiadła z szklanką wody w kuchni i słuchała tykania zegara. Na piekarniku zegar pokazywał około 1 w nocy. Zastanawiała się czy matka Gabe'a wrociła już do domu, czy nie. Możliwie że siedząc na dachu nie usłyszeli otwierania drzwi. Dziewczyna nie chciała jednak tego sprawdzać, uznała że woli nie wiedzieć. Pomyślała o chłopaku, który leżał na górze i czekał na nią nieświadomie. Było jej ciepło na sercu gdy przed oczami pokazywał się Gabe, zawsze gotowy do pomocy. Wiedziała że może na niego liczyć i doceniała to. Nie czuła że znali się tak krótko, miała wrażenie że to wieki.
Dopiła wodę, obmyła twarz kranówką i na palcach wspięła się po schodach. Jeden schodek zaskrzypiał pod jej ciężarem, ale nic nie wskazywało na to by kogoś obudziła. Wróciła do pokoju chłopaka i tym razem położyła się twarzą do niego. Leżała chwilę wpatrując się jak śpi.
 Wstała jedynie zamknąć okno i wziąć koc, a następnie wróciła do łóżka, przykryła ich i przytuliła się do niego.
- Kocham cię - wyszeptała mu do ucha cicho, prawie bezgłośnie.

#pamiętnikiwampirów #elenaidejmon #wszystkodziękisadomie #rudymojąinspiracją

Gabe

Chwycił ją mocno, przyciągając do siebie. Jej łzy pomieszane z makijażem spływały brudno-szarymi rzeczkami po jego nagiej klatce piersiowej, a ciepły oddech wydawał się zostawiać kropelki pary wodnej na jego ciele. Szlochała, wbijając swoje paznokcie w wystąjace żebra Gabriela. Przygryzł swoje pełne usta. Wiedział że nie powinien był tego robić, a jednak pokusiło go. Czemu w ogóle cokolwiek zaczynał!? Powstrzymywał dłonie od drżenia z zimna i zdenerwowania. Chciał ją objąć mocniej, ale bał się, że ją wystraszy. Zawsze coś musiał popsuć, nie tak powiedzieć, pomyśleć! Czuł słoną wodę cieknącą po jego brzuchu i swoją krew płynącą spod wbitych w jego plecy paznokci Lucy.  Jak miał ją pocieszyć, uspokoić? Zimno ogarnęło cały pokój, a ich oddechy wznosiły się ku górze w postaci obłoczków pary. Powinien zamknąć okno? Mogłaby pomyśleć, że jest przytoczony sytuacją i chce przerwać kontakt. Pocałować dziewczynę? Może byłoby to zbyt śmiałe i nieodpowiednie w stosunku do sytuacji. Położyć ją na łóżku? A gdyby pomyślała, że chce zrobić to po raz drugi? Jej rozpędzone myśli zostałyby z powrotem popchnięte w kierunku owej strasznej nocy i sporóbowałaby uciec lub bóg wie co... Oddech Lucy Hale uspokoił się nieco, a nacisk paznokci na skórę chłopaka zelżał. Czuł się winny tej sytuacji. Czuł się winny takiemu obrotowi zdarzeń. Czuł się winny tamtej nocy. Odsunął się troszeczkę, schylając się do poziomu jej zapłakanych, błękitnych oczu. Zwilżył usta szybkim przejechaniem języka, który swoją drogą, wydawał mu się teraz kawałkiem wosku. Drżace usta nastolatki wskazywały na to, że wyczekiwała jego słów. Oddychając ciężko, wpatrywał się w nią szarymi oczyma. Stali tak kilka minut, a Gabe wiedział, że to jego ruch jest tak wyczekiwany. Nachylił się, dotykając ustami połowy ust Lucy Hale. Zgubił się.
- Już nigdy więcej - wyszeptał jej w policzek. Poczuł smród papierosów wydobywający się z jego ust. Poczuł zażenowanie i wstyd. Jak uciec, jak wrócić, jak iść dalej? Tak trudno przychodzi życie, po tylu latach pustej, wyzutej egzystencji. Tak ciężko przychodzą własne decyzje, bez pomocy jakiejkolwiek siły wyższej. To nie było takie łatwe jak kiedyś myślał. Jego ówczesne słowa wydały mu się tak głupie i naiwne. Plecy bolały go od nachylania się, głowa od wszechobecego w pokoju chłodu, a serce od własnej nieudolności, nie był jednak w stanie zmienić czegokolwiek. Czekał na reakcje Lucy, tej która otworzyła mu oczy i rozdzierała serce.

niedziela, 15 maja 2016

Lucy

Leżeli nago na wielkim kocu. Wpatrywali sie w giwazdy i słuchali muzyki. Było jej cholernie zimno ale nie zwracała na to uwagi bo nie chciala by ta chwila ultoniła sie jak każda poprzednia. Zadrżała, poczuła jak Gabe mocniej łapie ją za ręke. Przekręciła sie na bok i podparła głowę o rękę. Wpatrywała sie w jego profil, dopóki na nią nie spojrzał. Uśmiechnęła się blado, jej myśli powędrowały znowu do tamtej nocy. Dlaczego powiedziała mu że sobie z tym poradziła? Wcale tak nie było. W rzeczywistości czuła się brudna i wykorzystana. Caly czas pamiętała jego ręce na biodrach, mimo że rana na ramieniu była płytka i sie zagoiła, ona nadal ją czuła. Czuła i pamiętała i jedyne z czym sie uporała to fale płaczu. Teraz nie płakała za każdym razem, zdarzało jej sie jeszcze ale juz nie tylko co miesiąc czy dwa temu. Nie radziła sobie z tym i probowała wypłukać brud z siebie.
Nachyliła się i pocałowała Gabe'a. Objął ją i przytulił, a ona wczepiła sie w niego bo nie chciała by zobaczył że płacze. "Nie za każdym razem, a często". 
- Wesołych Świąt. - powiedział i okrył ich kocem. Zaśmiała sie choć zabrzmiało to jak charknięcie.
- Jeszcze dwa tygodnie, nie spiesz sie.
- To na wszelki wypadek. - powiedział i spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- Jak to?
- No mówie że na wszelki wypadek. - spojrzał na nią kątem i uśmiechnął sie żartobliwie.
- Powinniśmy wracać. - stwierdziła poważnie i wstała. Wzięła koszulkę i wślizgnęła się przez okno. Założyła t-shirt i zapaliła papierosa.Wciągnęła dym i zlapała się za ramię w które on wbił paznokcie. Stała plecami do okna, ale słyszała ja Gabe wchodzi do środka. Wcisnęła wargi, on jej to przypomniał. Nie powinien był w ogóle do tego wracać. Złapała się za głowę, to wszystko wróciło żywsze, barwniejsze, ostrzejsze. Bolało.
- Lucy? Hej Lu, co sie stało? - białowłosy podszedł do niej i spojrzał jej głęboko w oczy. Cofnęła się o krok i opuściła ręce.
- Nie wracaj nigdy do tamtej nocy. Nigdy. - powiedziała łamliwym głosem. Chłopak patrzył na nią wielkim od przerażenia oczami. Nic nie rozumiał. On nic nie rozumiał. - Nic nie rozumiesz!
- To mi wytłumacz...
- To żyje i nigdy nie umrze. Zapamiętaj to i nigdy tego nie budź, błagam. - płacząc podeszła do niego.
- Czego?
- Wspomnienia. - wyszeptała.

#bajerancko #soryzatedwamiesiące #obiecujępoprawę  #wieszzeciekochamlucy
by Heather - Land of Grafic