Kiedy Gabriel Storm zauważył wzrok czarnowłosej nastolatki na sobie, uśmiechnął się lekko kątem ust. Bardzo mu ulżyło kiedy dyrektor Stephen Anderson uwierzył w jego, powiedzmy sobie szczerze - nieco naciąganą wersje wydarzeń. Mimo to wiedział że matka nie puści mu tego płazem, szczególnie uwzględniając wczorajsze 'zachowanie'. Ale dlaczego nie miałby jeszcze bardziej nagiąć jej cierpliwości? Od kiedy wyszedł z Lucy z gabinetu pedagoga, nie mógł przestać o tym myśleć. Czy kiedyś celowo zrobił Susan na złość? Pewnie tak, ale poważniejszych, jakby nie powiedzieć, wykroczeń poza normalną i stabilną 'relacje', raczej nie miał. Miał jednak wrażenie, może nawet nie wrażenie, ale myśl, przebłysk olśnienia, że jego relacje z własną rodzicielką wcale nie powinny tak wyglądać. Wprawiło go to niemal w osłupienie, ale powtarzając to w głowie, wiedział że coś w tym jest. W każdym razie, wydawało mu się że wie. Bo skoro to na czym praktycznie opierało się jego dotychczasowe życie, czyli autorytet Susan Phillips-Storm, właśnie kruszył się u swoich mocnych i wybudowanych solidnie podstaw, to czy może być czegokolwiek pewny? Myśl że jest 'normalnie' bardzo mocno wrosło w psychikę Gabriela, na tyle mocno, że nawet w chwilach zwątpienia, nie potrafił zaprzeczyć tej tezie. Krótka smycz na której był trzymany, właśnie zaczynała się rwać. Co ja do cholery wyprawiam?! Gabe wcale nie znał się na sprawach sercowych, czy też bardziej 'fizycznych', ale miał wrażenie że wtedy na korytarzu Lucy Hale chciała go pocałować. Nie miał zamiaru wyobrażać sobie za wiele. Co powinien zrobić kiedy go pocałuje? Zastanawiał się nad tym nawet gdy dziewczyna 'nic' nie zrobiła. Przecież się w niej nie kocha. Właściwie, nie był pewien jak wyglądało to uczucie. Kiedy miał pięć lat, kochał kudłatego psa swoich dziadków, ale po tym jak rozbił sobie kolano ganiając się z nim po ogrodzie, mama przestała go tam puszczać. W przedszkolu dał bukiet, w tym przypadku były to zebrane na placu zabaw chwasty, dziewczynce która mu się podobała. Miała na imię Yana, a jej rodzice pochodzili z Japonii. Dziwne że jeszcze to pamiętam... Małej Azjatce jednak, nie za bardzo spodobał się podarunek, więc skończyło się na tym że obrażony Gabriel obiecał sobie że już nie będzie lubił 'tak' dziewczynek. /*/ Kiedy jest się dzieckiem wszystko jest o wiele prostsze... To chyba jednak nie były najlepsze przykłady miłości które możnaby porównać do tego co się działo teraz. Najbliższy temu było pewnie to co Gabe przeżył w wieku czternastu lat. Ugh, nadal starał się o tym zapomnieć. Może dla tego że to było takie dziwne i krępujące uczucie? Nim się jednak zorientował, szedł z tłumem uczniów wychodzących ze szkoły. Chć wydawało mu sie że te rozmyślania donikąd go nie zawiodły, to kiedy Lucy Hale zaproponowała mu wspólny spacer i papierosa, zgodził się. A teraz... znowu czuł że dziewczyna czegoś chce. Kiedy dotknęła swoimi ustami/**/ jego ust, poczuł się bardzo dziwnie. Kuźwa, to ona cię zaprasza na spacer, to ona cię całuje, weź się w garść! I choć wiedział że nie powinienbył tego robić, przyciągnął nastolatkę do siebie, odwzajemniając niepewnie pocałunek. Po chwili oderwali się od siebie, przez co chłopak poczuł się jeszcze bardziej niezręcznie. Spojrzała na niego swoimi dużymi, niebieskimi oczami. Po chwili ciszy, powiedziała;
- Gabe... - tu usłyszeli ryk syreny policyjnej. Odruchowo jeszcze mocnej się się do siebie zbliżyli.
- Gabriel Storm? - usłyszeli donośny głos policjanta, zaraz po tym jak zostali oślepieni latarką.
- A co was to kurwa... - zaczęła dziewczyna, lecz brunet uciszył ją wzrokiem. Z dyrektorem mogła sobie pogrywać, ale policja to była już inna sprawa.
- Tak panie władzo - zamrugał, szybko znajdując wyjaśnienie tego nonsensu. Mocny promień latarki xeonowej został skierowany nieco do dołu.
- Dzięki bogu synu, twoja matka urządza nam istną rozrubę na komendzie. Chciała nawet z nami jechać - zaśmiał się mężczyzna w średnim wieku. Sięgnął do krótkofalówki i zasygnalizował znalezienie nastolatka. - No Gabe, nieźle sobie nagrabiłeś - zaśmiał się - Jestem Elliot Smith i mam zgarnąć cie do matki. Podwieźć też twoją koleżankę? - słowo 'koleżankę' wypowiedział jak 'dziewczynę'. Gabe uśmiechnął się pod nosem.
*brzmi to jak rozmyślania pedofila xd
** napisałam na początku coś innego, dwie pierwsze literki... xD
by Heather - Land of Grafic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz