środa, 6 stycznia 2016

Lucy

Obrzuciła nauczycielkę przerażony spojrzeniem i odbiegła wraz Gabe'em. Przebiegli szkolne korytarze i zatrzymali się dopiero piętro niżej przy schowkach na mopy. Lucy uśmiechnęła się blado. Uśmiechnęła się pierwszy raz od długiego czasu... Spojrzała na Gabe'a, patrzył na nią zdezorientowany, zaśmiała się cicho, jednak po chwili przerodziło się to w histeryczny śmiech.
- To było dobre. - stwierdziła. Płakała śmiejąc się. To było bez sensu. Cała ty sytuacja była bez sensu. Chcę wrócić do domu.
- E, dzięki? - Gabe spojrzał na nią jak na wariatkę. Po chwili wyjął z plecaka chusteczkę i podał ją dziewczynie. Lucy powoli się uspokajała, więc wytarła łzy pospiesznie.
- Dzięki. - powiedziała i wrzuciła papier do stojącego naprzeciw kosza. Ręce powoli przestały jej drżeć, ale czuła że czegoś potrzebuje. - Muszę coś wziąć.
Zaczęła przeszukiwać dno swojej torby. Potrząsała nią coraz mocniej gdy nie czuła pod palcami znanego jej pudełka dragów. Rodziła się w niej złość, aż w końcu w akcie desperacji wywaliła wszystko na podłogę. Ludzie obok spojrzeli się na nich dziwnie i zaczęli szeptać między sobą. Lucy jednak nie zwracała na to uwagi. Upadła na kolana i szukała dalej.
- Lucy! Lucy uspokój się! - Gabe złapał ją za ramię i podniósł na nogi. Muszę coś wziąć. To dlatego się tak zachowuję. Drżą mi ręce, boję się. Muszę. - Hej, uspokój się, okej?
Patrzyła na niego przez chwilę. Czy on nie rozumie? Nagle olśniło ją. Sięgnęła do kieszeni spodni. Miała tam dwie ostatnie tabletki! Łapczywie połknęła je i uśmiechnęła się do siebie.
- Jasne okej. To był po prostu głód. - uśmiechnęła sie blado. Patrzył na nią zaniepokojony, ale kwinął głową. - Zaraz się skończy przerwa. Powinniśmy iść.
- Posłuchaj Lu. Nie wiem za bardzo jak to powiedzieć, ale...
- Powiesz jak będziesz wiedzieć. Chodź.
- To ważne.
- Wiem, ale nie wiesz jak to powiedzieć, więc powiesz później. - powiedziała. Czuła powolne działanie tabletek. Delikatne mrowienie rozeszło się po jej rękach. Nawet nie wiedziała co połknęła, ale wiedziała, że działa. Uśmiechnęła się do siebie. -  Muszę pójść do toalety.
Pozbierała rzeczy i pobiegła w stronę łazienki. Weszła do kabiny, powkładała rzeczy do torby i wzięła kilka oddechów. Starczy tego cackania. Masz być kimś. Musisz wrócić do roli. Nie jesteś inna, jestes taka sama , więc dupa w troki. 
Przerwa właśnie się skończyła, więc Lucy postanowiła że powinna pójść na lekcje. Musiała pokazać wszystkim że to co się działo na pierwszych trzech lekcjach było jednorazowe. Wróciła do formy. Dwie tabletki z kieszeni spodni pomogły jej przypomnieć kim jest i co ma robić. Przybrała swój kpiący wyraz twarzy i wyszła z pomieszczenia. Skierowała się do klatki schodowej by wejść piętro wyżej.
- Tu jesteś! Idziesz ze mną moja droga. - usłyszała głos dyrektora za plecami. wywróciła oczami i i odwrócila się na pięcie.
- Witam.
Bez słowa zaprowadził ją do swojego gabinetu, w którym jak się okazało, był już Gabe i pani Amy. Powitała ich uśmiechem, a do Gabe'a puściła oko, chcąc mu zasygnalizować, że wyciągnie ich z tego. Chlopak jednak patrzył na nią dziwnie i nie odpowiedział.
- No więc co się stało?
- Przejdę od razu do rzeczy. Ty Hale naćpałaś naszą nową panią psycholog, a ty Storm, czego się w ogole nie spodziewałem, pobiłeś panią Amy.
- Cóż, to jeszcze młoda osoba, dajmy się jej wyszaleć. - odezwała się Lucy słodkim głosem, chociaż wzrokiem wyzywała dyrektora na pojedynek słowny.
- Bardzo zabawne. Do tej pory, przymykałem oko na twoje wygłupy, z wielu powodów. Nie powinienem był tego robić i teraz ostatecznie mówię temu dość. Jeśli do końca miesiąca, czyli masz prawie dwa tygodnie, nie poprawisz swoich ocen i swojego karygodnego zachowania, zostajesz wydalona. Czy rozumiesz? - spojrzał na nią poważnie. Uniosła jedną brew do góry.
- Po pierwsze i bardzo ważne, mówi mi pan do dokładnie siódmy raz, ale jak widzimy nadal tu jestem. Po drugie, nie pan dowodów że to JA naćpałam Amy. Może sama to zrobiła i zrzuca na mnie winę? Czemu jesteś taki niesprawiedliwy? - udała że się rozpłacze. Zrobiła smutną minę.
- Eh, twoi rodzice są juz powiadomieni. Dwa tygodnie, albo czeka cię poprawczak. To tyle, co do ciebie, teraz ty Storm...
- Ale z ciebie chuj. Poprawczak?! Co jeszcze wymyślisz? Więzienie? Ośrodek psychiatryczny? - wybuchła Lucy. Założyła ręce na piersi i przeszyła dyrektora morderczym spojrzeniem.
- Uspokój się natychmiast nie wychowana suko! - wrzasnął dyrektor i walnął w stół. Dziewczyna patrzyła na niego zaskoczona. Nigdy jeszcze tak nie wybuchał. Ponownie zwrócił się do Gabe'a spokojniejszym już tonem. 


Sory że się tak rozpisałam xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic