sobota, 2 stycznia 2016

Lucy

Leżała dziesięć minut? Dwadzieścia? Godzinę? Nie wiedziała. To było bez znaczenia. Nie spała, tylko patrzyła się bez celu w ścianę. Czuła się pusta, jakby ten chłopak, ta impreza, narkotyki, jakby to wszystko zabrało ze sobą jej życie. Chciała to skończyć, zapomnieć, ale cóż... nie potrafiła.
Czas mijał, przez jej pokój przewijały się kolejne osoby. Rodzice, bracia, ale ona nie reagowała. Udawała że śpi. Wiedziała że zachowuje się głupio, że jest silna i kto jak to, ale ona powinna nieść to na barkach, a nie załamywać się jak gówniarz, ale nie chciała. Pierdole to. Chcę to pierdolić. Ale nie umiem. 
Był środek nocy, usiadła na łóżku i otarła łzy. Spojrzała w okno. Przez większość dnia padało, ale ona nawet tego nie zauważyła. Postawiła nogi na ciepłym dywanie i wstała. Chrzęst zastygłych w bezruchu kości uświadomił jej jak długo była w bezruchu. Na palcach przeszła do łazienki. Dom spał, a ona nie chciała go budzić. Gdy spojrzała w lustro zobaczyła spuchnięte oczy, czerwony nos i spocone włosy opadające na ramiona. Wyglądała strasznie, ale nie przejmowała się tym. Może jak będę tak wyglądać nikt mnie nie zgwałci... Obmyła twarz, przeczesała palcami włosy i wyszła z domu. Wzięła ze sobą tylko fajki i zapalniczkę. Ulice były puste i mokre. Zimnymi palcami zapaliła papierosa i ruszyła chodnikiem.
- To bardzo inteligentne Lu. Wychodzisz na ulicę, gdy wczoraj zostałaś zgwałcona. Pogratulować Ci tylko. - mruknęła pod nosem. Zaciągnęła się i wypuściła dym do gwiazd. Mijali ją pijani ludzie, nie zwracali na nią uwagi, nikt jej nie zaczepiał. Usiadła na mokrej ławce i podciągnęła nogi pod brodę. Paliła papierosy jeden za drugim, a po jej twarzy znowu płynęły łzy. Nie zauważyła, ani nie usłyszała nadchodzącej grupki.
- Lucy? - usłyszała głos nad głową. Podniosła powoli wzrok ujrzała Patricka obejmującego trzy najebane dziewczyny. Jedna szła z odsłoniętą piersią, druga piła whisky a trzecia wyglądała jak martwa. Lu chciała odpowiedzieć jakąś ciętą ripostą, ale w połowie otwierania ust, odechciało jej sie.
- Hej. - mruknęła tylko i ponownie wbiła wzrok w krzaki po drugiej stronie ulicy. Kątem oka widziała jak Pat odsuwa od siebie dziewczyny i każe im odejść. Ekstra. Będzie mnie pocieszać i wypytywać? Miała rację, Pat usiadł obok niej i jakby nagle otrzeźwiał. Nie widział co zrobić z rękami więc bawił się nimi nerwowo.
- Lucy, powiedz mi co jest. - poprosił.
- Pat, nie jesteśmy już razem, nie musisz się mną interesować.
- Ale chce, powiedz mi proszę.
- Prosisz? A to nowość. Zazwyczaj żądasz.
- Kurwa, nie graj takiej.
- Jakiej?
- Obojętnej.
- Pat... Po prostu o mnie zapomnij, okej?
- Nie okej. Lu chociaż powiedz mi co się dzieje.
- Żebyś się litował? Nie dzięki.
- Nie pocieszać cie nie ważne co się stało? Okej.
Spojrzał w przestrzeń i po prostu siedział. Oparł łokcie na kolanach i po prostu siedział. Lucy spojrzała na jego profil twarzy i zastanawiała się nad jego osobą. Patrick był inny, udawał całe życie kogoś kim nie jest. Większość osób w szkole myśli że to po prostu mięśniak który może wpierdolić każdemu, a tak naprawdę Pat wcale taki nie był. Lucy poznała go trochę bliżej niż jego wcześniejsze dziewczyny, ale nie rozpowiadała nikomu o tym, że był na przykład wielkim fanem Rihanny. Nie lubił przemocy, ale taki image został do niego przypisany i po prostu stara się pasować do towarzystwa. Ich związek był burzliwy, z punktu widzenia obserwatora, oparty tylko na seksie, ale tak naprawdę Pat był w niej zakochany, a ona o tym wiedziała. Przezywał ją przy kumplach i szkolnej społeczności, a ona jego, ale gdy był tylko z nią zdawał się być czuły. Doceniała to ale nie chciała się mieszać w poważniejsze związki i próbowała mu to wytłumaczyć, ale nic to nie zmieniło.
Podsunęła się bliżej i położyła głowę na jego ramieniu. Zdawało się że to on bardziej potrzebował pocieszenia i wsparcia. Spojrzał na nią zaskoczony i objął ją ramieniem.
- Nie rób sobie nadziei. - powiedziała na co Pat zaśmiał się. 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic