środa, 16 marca 2016

Gabe

Gabe siedział w wozie policyjnym, a słowa wypowiadane przez policjanta zupełnie po nim spływały. Porucznik Elliot Smith był amerykaninem, o dość ciemnej karnacji i włosach o wiele intensywniej czarnych, niż Storm, oraz dziwnie jasnych źrenicach, i mimo iż nie próbował prawić nastolatkowi morałów, był kompletnie ignorowany przez całą drogę na komisariat. Okularnik z na wpół zamkniętymi oczami, wpatrywał się w drzwi. Były nie zablokowane i mógłby wyskoczyć w każdej chwili. Gdyby był na tyle głupi. Dotknął opuszkami palców swoich ust. Pocałunki są chyba przyjemne. Za oknem migały mu coraz jaśniejsze napisy, to reklamy, to szyldy sklepów. To centrum miasta, haha. Szare oczy chłopaka powędrowały ukradkiem na, wciąż nie przystające się poruszać, usta policjanta. Mógłby go przecież pocałować, no nie? Może byłoby tak samo, a może lepiej niż z Lucy... Ciekawe co ten rozgadany gliniarz by zrobił... Ale Gabe nie powinien tego robić, ba, nie powinien o tym myśleć. Z drugiej strony jednak, ludzie w jego wieku, a nawet i młodsi, całują się, obściskują, uprawiają... seks.. Do cholery, nie jestem tak niewyżyty jak te głupie babszyle, no nie..?// skarcił się. Koniec tego pedalstwa, człowieku, to przecież obrzydliwe. Kiedy byli już blisko, co nie tylko sam spostrzegł, ale i został poinformowany przez pana Smitha zorientował się że nie wie co powie Susan. A niech to, będzie interesująco. Poczekał aż Elliot otworzy mu drzwi od wozu, po czym wyszedł. Czuł się nieco podenerwowany, ale mimo beznadziejności swojego położenia, starał się rozluźnić. To pierwszy wyskok, nic się nie stanie. Kiedy wszedł na komendę, już w zimnym korytarzyku dopadła go Susan. - Gdzieś ty był?! - huknęła na wstępie. Jej zwykle idealnie ułożone włosy były w nieładzie. - Umierałam ze strachu! I jeszcze ta niekompetentna banda ignorantów! Potraktowali mnie jak wariatkę! - głos jej się podniósł, a zrezygnowany Gabe wymienił znaczące spojrzenia z panem Smithem. W domu został zamknięty na klucz w swoim pokoju, co właściwie mu odpowiadało. Kobieta urządziła mu połączenie awantury, przesłuchania, wyrzutów i jeszcze czegoś. Od tamtego momentu, kiedy już wiedział że nie usłyszy od niej ani jednego słowa jakie chciałby usłyszeć, założył na swoją głowę niewidzialne pudło, od którego odbijało się całe 'mięso' którym w niego rzucała, i nie zdejmował go aż do znalezienia się w swoim pokoju. Późnym wieczorem, a może już nocą, zadzwoniła do niego Lucy Hale. Rzuciła ' sory za dzisiaj' i tyle po niej było. Nie próbował oddzwonić. Napisał jej wiadomość sms, 'k' i odłożył telefon. Usiadł na podłodze, plecami opierając się o białe drzwi swojej sypialni. Okulary zdjął. Słyszał dobiegający z dołu głos matki, próbującej od teraz, zaraz i na urwanie głowy, załatwić jakiegoś psychologa. Gabe westchnął ciężko, po czym, przeciągnął się, czując odrętwienie. Jutro pewnie nie pójdzie do budy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic