wtorek, 15 grudnia 2015

Gabe

Okularnik błąkał się niepewnie po ogromnym domu z czerwonej cegły. Na całym parterze huczało, ludzie zamiast tańczyć skakali, głośno waląc o podłogę. Cały przybytek zdawał się trząść w posadach, fale dźwiękowe z rozegranych głośników potęgowały to wrażenie. Szkiełka w okularach dalekowidza sprawiały wrażenie kruchych i gotowych wypaść w każdym momencie. Ludzie potrącali go, inni zdawali się rozbierać bruneta wzrokiem. Zajrzał do kuchni gdzie trchwała bitwa na produkty żywieniowe, mąka, jajka, jogurty, soki, likiery, owoce, dżemy, sosy, były w całym pomieszczeniu, wszędzie. Gabriel zauważył jednak że bójka zaczyna coraz bardziej przypominać orgię, w czym upewniła go zielono włosa dziewczyna uciekająca mlekiem, która chciała sięgnąć do jego dżinsów. Uciekł szybko, zmieszany, bo kobiety, ani w ogóle tych ludzi wcale nie znał. Znalazł schody, co prawda gdzieś od jedenastego stopnia od dołu, ciągnął się kapiacy na dywan bełt, należący najprawdopodobniej do leżącego tam osobnika nieokreślonej płci. Zagubiony Storm minął go, wkraczając na pierwsze piętro domu Lexie.
- Oh, czeeeeść, ty jesteś Horn, tak? - usłyszał słodki głos gospodarza imprezy.
- Właściwie nie... - zaczął. A już cieszył się że na górze jest jakieś pół raza ciszej.
- Ah, nie ważne, może... Poczęstujesz się? - składając usta w dziubek, posiadaczka różowych włosów i dużych piersi, postawiła mu pod nos jakieś ciasto. Jechało woskiem, gorzej niż rzeźby w muzeum woskowych figur. A może od tych wszystkich zapaszków domówki Gabie przestał normalnie odczuwać zapachy.
- Ja chyba podziękuje - uśmiechnął się do dwóch wielkich cycków Lexie. Czuł ogólne podenerwowanie i ucisk w żołądku, a biegunka po cieście sytuacji  raczej by nie poprawiła. Mimo tego, po kilku chwilach miał morde napchaną ciastem dziewczyny, która rozchichotana prowadziła go do jakiegoś pokoju. Okazało się że prócz pokoju-dyskoteki, kuchni i sypialni do orgii, łazienek do ćpania i ogólnych palarni opium czy czego tam dusza zapragnie, było jeszcze dość duże poddasze. Tam właśnie, na kanapach, pufach i podłodze zgromadziła się ludność, umiarkowanie najebana, chcąca pograć sobie w to czy owo. Kiedy przełknąwszy okropne ciasto, Gabriel Storm usłyszał zamykane za sobą drzwi, poczuł dreszcz strachu. Prócz przytłumionych odgłosów domówki i łomotania deszczu, zapanowała chwilowa cisza.
- No siema kochani - przywitała się słodko gospodarz imprezy. - Co mnie ominęło? - zapytała, siadając na kolanach jakiegoś mężczyzny, definitywnie nie będącego uczniem liceum, ani nawet studiów.
- Właśnie zaczynaliśmy butelkę Lex - do uszu Storma doszedł głos dość nieprzyjemny. Z początku nie powiązał go z konkretną osobą, ale kiedy  zobaczył te tłustą czuprynę i twarz pokrytą syfami, już wiedział. Banner, do jasnej cholery, znowu. Usiadł nieco pewniej, by nie dać po sobie poznać niczego co mogłoby działać na jego niekorzyść. Nie był pewien czy tym razem udałoby mu się stłuc Patrica.
- Siadaj tu - zachęciła go jakaś nieznajoma, rudowłosa niewiasta, o miseczce niewątpliwie A. Od kiedy patrzy na kobiece atuty? Usiadł jednak, czekając na rozwój wydarzeń. Z krótkiej wymiany zdań wywnioskował że po niuchu będzie dostawał każdy kto wykona zadanie. Siedział cicho, rozglądając się po pokoju. Gdzie może być teraz Lucy? Z za myślenia wyrwał go głos Patrica.
- O w morde, kurwa, prosto na frajera - zaśmiał się głośno. Kiedy zaczęli kręcić? Gabe miał ochotę wziąć pytanie, lecz przypomniał sobie że nie ma takiej opcji. Zaczęły mu się robić mroczki przed oczami, ale zignorował to.
- No dawaj kutasiarzu - zachęcał Bannera jakiś dres siedzący przy oknie. Blondyn z satysfakcją wycedził przez krzywe zęby;
- Więc nasz lizodup robi mi laske - powiedział. Gabriel skrzywił się z obrzydzenia. Co za prostacki dureń. Wcale nie miał ochoty ani na jakąkolwiek styczność z Bannerem, ani nawet na kreske. Ale jednak. Postanowił to zrobić. Śmierdzący blondyn wstał i bezwstydnie wyciągnął penisa ze spodni.
- Ciągnij mu! - krzyczeli, śmiali się i buczeli zebrani. Storm zbliżył się nieco do Patrica. Czuł pot, swój i jego, czuł smród wszystkich, czuł że zaraz zwymiotuje na tego skrzywionego kutasa z pierdoloną stulejką! Jeszcze dziesięć centymetrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic