środa, 16 grudnia 2015

Gabe

- Lucy, coś ci się stało w... - zaczął niepewnie. Było mu dziwnie nie -głupio, nawet obojętnie. Przecież zobaczyła go przy jej byłym, i to w jakiej sytuacji? Wyciągnęła jak ostatniego dzieciaka.
- Aleś spostrzegawczy kurwa. Coś się stało w co? W co się pytam!? Kurwa w co?! - wydarła się na niego. W zimnym, nocnym powietrzu, całą jej postać zdawał otaczać jakiś obłok ciepła. Kiedy dyszała wściekła, para wylatywała jej z ust i znikała w ciemności. Powieki Storma zaczęły mimowolnie opadać. Nie umiał dociec o co dziewczynie może chodzić. Patrzyła na niego, kształtnymi niebieskimi oczami, podkreślonymi rozmazanym eyelinerem, a jej czerwone od szminki usta drżały. Czekała na coś? Może na odpowiedź? Gabriel miał pustkę w głowie, a jednocześnie przelatywały mu myśli zbierane na całej imprezie. Dziewczyna była niemal rozebrana, drżała że wściekłości.
- Zimno mi - stwierdził po dłuższej ciszy Gabe. Jej jest zimno.  podszedł i objął Lucy Hale, czując jak bardzo jest gorąca. Stał tak, luźno przytulając rozemocjonowaną nastolatkę. Impreza huczała, ale w jego głowie te odgłosy były przytłumione i niewyraźne. Oddech Gabriela był równy, bardzo spokojny i cichy. Uśmiechnł się, niemal sennie. W ciemnych, skudlonych włosach dziewczyny wyczuł zanikający szampon, pot, papierosy, alkohol, mocz i coś jeszcze innego. Nie wiedzieć czemu, spodobał mu się ten zapach. Poczuł jak kropla wody pacnęła na jego kruczoczarne włosy.- Idziemy do domu. - rzekł znowu, krótko i nie czekając na jakikolwiek sprzeciw, ruszył przed siebie, ciemną ulicą, nieco chwiejnie zbliżając się do granicy zaniedbanego chodnika. Gwiazd wogóle nie było widać, a po chwili na głowy nastolatków lała się woda, której ilość, jak wywnioskował Gabe, rosła wprost proporcjonalnie do czasu. Z nikłym uśmieszkiem, chłopak trzymał kciuk do góry, sprawdzając co jakiś czas czy Lucy Hale idzie najwyżej cztery kroki za nim. Kilka aut ich minęło, jedno zatrąbiło gdy Storm zbytnio zbliżył się do jezdni, aż w końcu, gdy ubrania i włosy imprezowiczów zupełnie przylegały do ciała, zatrzymał się samochód. Był to ciemnoszary Ford, widocznie niezbyt nowy. Okienko otworzyło się.
- Może pa... - zaczął nastolatek, nachylając się do drzwiczek.
- Obciągne ci - przerwał mu kierowca. Nieobecny rozum chłopaka, pozwolił mu jedynie zmarszczyć brwi.
- Nie prosze pana, nie musi... - zaczął bełkotać.
- To nie wsiadasz - odszczeknął głos z Forda.
- Ale chemy tylko dojech... - zaczął Gabe. Coś głośno zatrąbiło za nimi. Właściciel Forda miał widocznie wyjebane, bo nadal mówił coś do Gabe'a. Ten, zupełnie już nie rozumiejąc o co biega, machnął ręką, prawie się przywracając. Kierowca popędził dalej. Storm przekazywił głowę i popatrzył za nim. Ciemna noc już pochłaniała szary automobil.
- Podrzucić was? - usłyszał czyjś głos. Odwrócił się, i otworzył w milczeniu tylne drzwi dla Lucy, po czym sam wpakował się na przednie siedzenie. Kiedy chłopak wybełkotał adres Lucy, dostał jeszcze karteczkę ,chyba z numerem. Uśmiechnął się nie rozumiejąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic