Nim się zorientował,
nastał ranek. Choć w nocy ocknął się kilka razy, to nie czuł się
niewyspany. Po prostu czuł ogarniającą go niemoc, nie pozwalającą mu
wstać z łóżka. Lecz gdy przez zmęczone powieki zaczęło się przebijać
słońce, nie mógł dłużej uleżeć w spokoju. Rozejrzał się po pokoju,
próbując znaleźć Lucy Hale, lecz po dłuższej chwili, zorientował się, że
na prawdę jej nie ma. Zamrugał kilka razy, wytęrzając wzrok. Odrzucił
skopany koc na bok i wstał. Zorientował się, że jest nagi. Dopiero po
paru sekundach, uświadomił sobie, co to oznacza. Twarz Gabe'a
momentalnie poczerwieniała. Spał nago z dziewczyną. Ha, spanie to pół
biedy, on z nią uprawiał seks! Nastolatek szybko upomniał się, że w
końcu może robić co chce. Ale czy na pewno tego chciał?
- Lucy? - powiedział niepewnie. Odkaszlnął i powtórzył imię głośniej. Żadnej odpowiedzi. No cóż, może coś robiła, myła się, jadła, paliła na dworze, cokolwiek. Wysunął szufladę komody i wziął pierwsze lepsze ciuchy, po czym wyszedł z pokoju. Dopiero na korytarzu zorientował się, jak wielki zaduch panował w jego sypialni. Idąc do łazienki, nasłuchiwał jakichkolwiek oznak obecności Lucy Hale. Jego własny dom wydawał się zimny, nieprzyjazny i opuszczony. Białowłosy spróbował otrząsnąć się z tego uczucia, jednak bezskutecznie. Nacisnął klamkę drzwi do łazienki, lecz działanie to okazało się bezskuteczne. Zmarszczył brwi, po czym spróbował zrobić to jeszcze raz.
- Lucy? - zapytał głupio. Kto inny mógłby siedzieć w jego łazience o ósmej rano. Zapukał jeszcze kilka razy, lecz nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi postanowił po prostu się ubrać. Przetarł twarz dłonią, schodząc na dół do kuchni. Przepłukał usta wodą z kranu, by pozbyć się nieprzyjemnego smaku. Teraz czuł jedynie chłód i metaliczny posmak w ustach. Usiadł przy stole, trąc czoło i dziwiąc się, że nie usłyszał żadnych odgłosów z łazienki. Zegar kuchenny tykał irytująco. Jakoś nigdy do tąd nie był aż tak głośny. Może przez to, że cały dom był cichszy niż cmętarz wieczorem. Gabe przygryzł lewą stronę dolnej wargi. Przeszywał go chłód, choć w pokoju nie mogło być aż tak zimno. Czuł się samotny, jak na wielkim, cholernym pustkowiu z przepaścią tuż obok. Jedynym co nie pasowało, był ten okropnie głośny zegar. Tak właśnie, Storm znalazł się na pieprzonym obrazie Dali'ego, zaczął rozpływać się jak wciąż tykające zegary wokół niego. Skóra na twarzy wydała mu się w dotyku jak zimna cieknąca plastelina. Zaraz zacznie spływać do tej ciemnej przepaści. Musiał natychmiast coś zrobić, bo coraz bardziej się do niej zbliżał.
#itmejksnołsensetol
#itmejksnołsensetol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz