Z pomocą Lucy, Gabrielowi udało się wstać. Polała go głowa, gardło, nos, plecy i żebra, nie mówiąc nawet o brzuchu. Roztrzęsiona dziewczyna zaczęła iść, drżąc z zimna. Prowadziła go pod rękę, choć powiedział, że sam sobie poradzi. Było to oczywiste kłamstwo, bo nawet z jej pomocą ledwo stawiał krok za krokiem. Oblizał nerwowo spierzchnięte wargi. Nie potrafił myśleć o tym co się teraz stanie. Mijali ulice, które wydawały się nieznajome, może przez rosnącą na oku nastolatka śliwę. Kiedy Hale, co chwila spoglądająca na twarz towarzysza, zauważyła jego 'czarne oko', z przekleństwem na ustach, postawiła Storma przy ścianie. Stęknął cicho, przez krótką chwilę zdany tylko na swoje siły. W tym czasie, siedemnastolatka pochyliła się i zgarnęła z ziemi trochę sypkiego śniegu, starając się uformować z niego coś na kształt kulki. Po paru nieudanych próbach, każdej zakończonej falą bluźnierstw, Gabe otrzymał topniejącą w dłoni kulkę lodu.
- Dzięki - wyszczerzył zęby, w czymś co miało być uśmiechem wdzięczności, ale przez zaczerwienione zęby chłopaka, nie wyglądało najlepiej. Lucy Hale znowu wzięła go pod ramię. Przyłożył zimne do puchnącej powieki.
- Gdzie idziemy? - zapytał, gdy mijali już którąś uliczkę, zapełniającą się ludźmi, rzucającymi parze nastolatków krzywe spojrzenia. Niektórzy z przechodniów nie zadawali sobie nawet trudu zejścia im z drogi, zbyt zajęci swoimi sprawami, lub po prostu uważający się za najważniejszych na chodniku.
- Do szpitala, muszą ci pomóc - powiedziała dysząc. Płatki śniegu w jej włosach, wyglądały ładnie. Jak może mieć takie idiotyczne myśli w takiej chwili.
- N..nie możemy.
- Czemu?
- Zadzwonią do niej - niebieskooka przygryzła wargę, niepewnie spoglądając w szare oczy Gabe'a. Skinęła głową, po czym skręciła w ich ulicę. Mijali takie same domy, takie same jak zawsze, z jedyną różnicą jaką była cienka, biała pierzyna, która zaczynała je pokrywać. Szli w ciszy, aż do momenty, gdy dziewczyna znowu zaczęła łkać.
- Lucy, ej, spójrz na mnie - powiedział nieco ochryple.
- Przepraszam, to tylko i wyłącznie moja wina - po policzkach spływały jej łzy.
- Nie prawda - potrząsnęła głową, nie chcąc dopuścić do siebie jego słów - Lucy, spokojnie, nic się nie stało... - patrzyła mu w oczy - Kocham...
- Storm! - odwrócił się w stronę krzyku - Jest pan aresztowany za posiadanie narkotyków - policjant podbiegł do nich, a widząc wielkie oczy Gabe'a, tylko się skrzywił.
- Gabrielu! - podbiegła do nich jego matka. Skąd oni wszyscy... - Jak mogłeś?! - wrzeszczała, idąc za prowadzącym go do samochodu policjantem. Wszystkie dźwięki przerodziły się dla Gabe'a w jeden wielki pisk. Przed oczami zaczęło mu się robić ciemno. Czemu go zabierają? Gdzie jest Lucy? Co się dziej? Został usadzony w jakimś samochodzie, który po chwili ruszył. Oparł skroń o szybę.
sory że tak długo misiu, zapatrzyłam się w jeden z bardziej chorych filmów
by Heather - Land of Grafic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz