Każdy dźwięk był głośniejszy, każdy widok ostrzejszy. Lucy bolały uszy a oczy zaczynały łzawić. Gabe trzymał ją za rękę i szedł szybkim krokiem.
- Gdzie idziemy? - spytała zbierając włosy z twarzy.
- W twoje ulubione miejsce... - powiedział trochę tajemniczo. Lucy pokiwała głową sama do siebie i spojrzała w nogi. Zaczęła chodzić tak żeby nie nastąpić na linie w chodniku. Gabe spojrzał na nią z uniesioną brwią, dziewczyna widząc jego spojrzenie zaśmiała się ochryple. Szła dalej, a chłopak po chwili dołączył do niej. Zrzucał ją tak by stanęła na linii, a ona ,nadal pod wpływem porannej dawki, nie utrzymywała równowagi. Łapała wtedy Gabe'a za ramię i szła trzymając się go.
Skręcili w dobrze znaną Lucy ciemną uliczkę, teraz jednak nie poznała jej. Ściany zawirowały jej przed oczami i dziewczyna znowu straciła równowagę. Nadal jednak trzymała się chłopaka, więc zaciskając mocniej palce, nie upadła. Dopiero po chwili go puściła Gabe otworzył drzwi, a właściwie próbował bo były zamknięte. Zza rogu wyszedł łysy grubas ciągnąc worek ze śmieciami. Wrzucił go do kontenera i odwrócił się do nich.
- Zamknięte nie widać? - burknął do nich otrzepując ręce. Podszedł kilka kroku, spojrzał na Lu i zmarszczył brwi.
- Oho, zatęskniłaś za moim miłym przyjacielem? - zarechotał z własnego żartu. Podszedł do niej i nachylił się chuchając jej prosto w twarz. Waliło od niego alkoholem, a na czole miał krople potu.
- Nie sądzę oblechu - burknęła. Mężczyzna złapał ją za rękę i przyciągnął gwałtownie.
- Ej! - zareagował zaskoczony Gabe. Złapał osiłka i zaczął go odpychać.
- Tobie już dziękujemy pedale. Rozumiem że odstawiłeś biedną dziewczynę do miejsca, z którego ją wziąłeś, ale teraz moja kolej - uśmiechnął się pokazując żółte zęby i odsunął się ciągnąc Lucy. Stawiała opór, ale jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Popchnął ją ściągając przy tym ramiączko koszulki. Przed oczami Lucy stanęły wspomnienia tamtej nocy. Zaczęła się wyrywać i wierzgać, ale uścisk się nie zmniejszał. Gabe zainterweniował i z zamachem uderzył mężczyznę. Łysy zatoczył się i dotknął uderzonego policzka. Zaczerwienił się i próbował walnąć chudego chłopaka w nos. Ten jednak zrobił unik.
- Ty rozpuszczony gówniarzu! - kolejny zamach tym razem trafiony, łysy przygwoździł Gabe'a do ściany. - Nie radzę ci robić tego ponownie!
- Trzeba było ją zostawić - czernowłosy opluł go śliną i próbował kopnąć go w klejnoty.
by Heather - Land of Grafic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz