Zajechali do lasu. Lu zawsze chciała zrobić to w lesie, tak by umrzeć i nie musieć patrzeć na przygnębiające ją widoki. Umrzeć w łazience czy własnym pokoju, to nie jest tak cudowne jak umrzeć w lesie. Wjechała na głowny szlak, ale znała to miejsce bardzo dobrze. Miała już wybrane drzewo, tam też pojechała. Zablokowała kółka, podeszła do drzewa i przyłożyła dłoń do pnia.
- Już dawno je wybrałam - powiedziała patrząc na koronę drzewa. Deszczu było tu mnie, zatrzymywał się o liście. - Jesteś na to gotowy?
- Nie trudno się domyśleć - zażartował chłopak. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się szelmowsko. Podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
- Zróbmy to po raz ostatni - szepnęła mu do ucha. Zaśmiała się gdy przegryzł lekko jej płatek ucha. Pocałowała go w szyję, omijając siniaki. Całowała go aż doszła do ust. Wbiła się w niego i rozłożyła nogi. Chłopak złapał ją za udo i przejechał dłonią. Drugą dłoń włożył jej pod koszulkę. Stęknęła gdy wsadził jej dłoń za majtki. Rozpięła spodnie i mimo chłodnej temperatury, ściągnęła je. Miał na sobie jedynie szpitalną koszulę więc podniosła ją i wyczuła ręką twardy członek.
Usiadła na nim i pocałowała Gabe'a namiętnie. Zaczęła go ujeżdżać, dysząc głośno.
#jprdlzaćmieniemózgu #wczorajszawenauciekła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz