- Aha, świetnie - mruknął pod nosem Storm, patrząc na odchodzącą Lucy Hale. Musiał sobie przyznać że trochę przesadził z tym paleniem, ale zirytowało go to że dziewczyna nagle dostała wyrzutów sumienia. Chodziło o to co powiedział ten osobnik którego Gabe kopnął? Że nastolatka niszczy wszystkich? To raczej niedorzeczne, przecież jedna osoba nie przejmującą się resztą, nie może owej reszty zmienić tak po prostu. Poza tym chłopak za bardziej prawdopodobną uznałby że jej wypowiedź była sarkastyczna. Teraz jednak zostawiła go z nową nauczycielką, a on musiał się z tego wyplątać w taki sposób, by nie dowiedziała się o tym matka ani reszta ciała pedagogicznego. Co mógł powiedzieć by płaskonosa niewiasta ucząca wychowania do życia w rodzinie, czy, bodajże etyki, dała mu spokój.
- Coś mówiłeś chłopcze? - zapytała, mrugając wymalowanymi rzęsami zza denek od butelek. 'Chłopcze'? Chyba na prawdę była nową nauczycielką, zapewne świeżo ze studiów.
- Tak proszę pani, niestety, ale przyłapała mnie, paliłem... - zaczął Gabriel, robiąc duże przerwy między zdaniami składowymi. Musiał zachowywać się bardzo ostrożnie, trochę jak Darwin obserwując nowe gatunki, starać się obserwować ich zachowania i odruchy. Choć w przypadku nastolatka, był to proces nie tak żmudny i długotrchwały, to i tak nie miał najmniejszej ochoty go rozpoczynać.
- Myślisz że ujdzie ci to na sucho? - powiedziała, starając się grać 'złego gline', którego zaraz zastąpiła tym 'miłym'. Psycholog, pff... - Czemu to robisz? - zapytała troskliwie, przy czym Gabe zauważył że nadal nie odłożył papierosa, choć dym drapał go już w płuca.
- Eh, wie pani, to dość osobiste... - powiedział, by dać sobie czas na wymyślenie czegoś konkretniejszego. Przybrał smutny wyraz twarzy, po czym usłyszał zdanie którego się spodziewał.
- Spokojnie, mi możesz powiedzieć - czy to nie śmieszne że nauczyciele zawsze tak mówią, postanawiając poinformować o wszystkim rodziców. Gabe efektownie pociągnął nosem.
- Wie pani, dziś rano kiedy jechałem rowerem - już nie mówił parwdy. Nie miał roweru. Nie jeździł od tak dawna, że wątpił iż teraz wsiadłwszy na taki pojazd, nie przewrócił by się. - Zagapiłem się trochę. Z zamyślenia wyrwał mnie pisk, to była... - tutaj znowu dodał podkreślające smutek pociągnięcie nosem. - Ulubiona kotka mojej mamy - kolejne kłamstwo. Jego matka nie znosiła zwierząt, na większość futerkowców miała po prostu uczulenie.- Ja... ja ją przejechałem... Miała aż dziewięć lat... Nie wiem... Nie wiem jak miałbym to powiedzieć mamie - odwrócił się do kobiety w okularach, 'na skraju płaczu'. Wiedział że nowa nauczycielka miała nadzieję na bardziej pikantną historię, o życiu, miłości, patologii, buncie i samobójstwie, lecz nie zamierzał sprzedać jej nic takiego. Poza tym cała ta historyjka była o tyle wygodna, że znawczyni stwierdzi iż tak łatwo emocjonujący się nastolatek, nie może być narażony na stres związany z kłótnią i wizytą u dyrektora. Otworzyła wymalowane na czerwono usta, lecz przerwał jej.
- Muszę jej to powiedzieć? Ah, proszę pani, ja na prawdę nie chciałem... Nie chce rzeźby się martwiła, nie będę, oh, nie będę już palił. Będę uważał na drodze, będę... - udawanie histerii było całkiem ciekawe, lecz przerwało mu głośne wycie dzwonka. Popatrzył na nauczycielkę.
- Eh... Wierze ci, wracaj na lekcje... - mruknęła zrezygnowana. Ta... Następnego kitu nie wciśnie. Lucy Hale wisi mu kolejnego fajka. Nie, rozpędził się, przecież on nie pali...
czwartek, 12 listopada 2015
Gabe
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
by Heather - Land of Grafic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz