Wywróciła oczami i zaciągnęła się papierosem. Zmęczyły już ją trochę te jego wieczne pytania, gdzie idą. Czy muszą iść w jakieś konkretne miejsce? Może ona idzie się przespacerować? Dlaczego nie mógł o tym pomyśleć? Jak na kujona, mało używa z mózgu.
- Gdzie idziemy? Ej, gdzie idziemy? No weź, gdzie idziemy? - zaczęła go przedrzeźniać czym wkurzyła go.
- Skoro cie denerwuje, to po co zapraszałaś mnie na wagary? Chcę tylko wiedzieć, jaki mamy cel... - wyrzucił ręce w powietrze i poprawił torbę na ramieniu. Lucy przyjrzała mu się kątem oka. Uśmiechnęła się pod nosem, gdy zauważyła że chłopak zagotował się.
- Nie musiałeś iść. Nie mam konkretnego celu. Nie o to chodzi w podróży. - stwierdził i rzuciła niedopałek na chodnik. Zgniotła go glanem i zatrzymała się.
Stali w jej ulubionym miejscu. Był to mały park na wzgórzu, z którego rozchodził się widok na miasto i rzekę, przepływającą przez nie. Była jesień, więc widok był piękny, dzięki kolorowym liściom i słońcu. Lucy spojrzała na miasto i tak jak za każdym razem gdy tu stała, zachwyciła się widokiem.
- Tu jest nasz cel. Podoba ci się? - spytała, nie odwracając wzroku od spokojnej rzeki.
- Tak bardzo tu ładnie. Trochę zimno. - Gabe zadrżał i rozejrzał się wokół. W ogóle nie interesował go krajobraz. Było mu zimno i chciał się ogrzać, a Lu trzymała go w jakimś zaszczanym parku.
Dziewczyna jednak nie przejęła się tym i usiadła na krawędzi chodnika. Poklepała miejsce obok, zachęcając Gabe'a. Niechętnie zgodził się i klapnął po jej lewej stronie.
- Nie bądź fiut. Nie jest tak zimno.
- Jest. Nie chcesz już wracać?
- Ha! Ale wagary. Jesteś taki zbuntowany. - zaśmiała się ironicznie. Pokręciła głową.
- Nie o to chodzi. Zimno mi.
- Eh, chcesz moją kurtkę?
Pokiwał lekko głową, zawstydzony, że to ona daje mu kurtkę, a nie od, tak jak w prawdziwych amerykańskich filmach. Lucy zauważyła i zaśmiała się złośliwie.
- Wyobraź sobie że jestem wielkim seksownym gejem, w którym jesteś kurewsko zakochany, to nie będzie ci tak głupio.
Posłał jej spojrzenie, przez autorów zwane morderczym, ona jednak nazywała je spojrzeniem "Zabawne, spierdalaj". Biedny kujon, taki się zrobił rebel.
Siedzieli w ciszy i oglądali statki. Lucy paliła fajka za fajkiem, aż skończyła jej się paczka. Wtedy wygrzebała z dna ostatnie tabletki LSD od brata. Zaproponowała Gabe'owi, a on spojrzał na nią zaskoczony.
- Mam zamiar dziś trochę pobalować. Tobie też by się przydało. - szepnęła i wzięła jedną pigułkę.
by Heather - Land of Grafic
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz