niedziela, 29 listopada 2015

Gabe


Brunet posłał jej szeroki uśmiech.
- No i świetnie, nieźle by było jakby zjadała już teraz - zaśmiał się cicho. Lucy Hale zabłysnęła zębami w wyszczerzu. Właściwie jej uzębienie było dziwnie białe jak na nałogowego palacza. Zaczęli iść do klasy, żartując sobie z panny Amy, która zapewne, niczego nie podejrzewając spożywała ciasto. Przegadali całą przerwę, siedząc na parapecie. Gabriel nie zwrócił nawet uwagi na to że dziewczyna paliła, a ludzie na korytarzu gapili się na nich bezczelnie. Nastolatek był pewien że się uda, wypełniał go jakiś nienaturalny, może nawet nadmierny optymizm. Z drugiej strony jednak wiedział że musi...
- No, zrobiliśmy co mieliśmy, to co, zrywamy się? - zaproponowała niebiesko oka, gasząc peta o framugę okna.
- Poczakajmy jeszcze, może je zje jeszcze w szkole. A co jeśli poczęstuje starego Stepha? - powiedział. Od kiedy wyraża się tak o nauczycielach? Ale za co powininien szanować ludzi, których tak duży procent jest po prostu bandą idiotów o potencjale zbyt małym by osiągnąć cele ustalone przez przeceniające ich ego. Facecików którzy mają jaja mniejsze niż Skłodowska-Curie, która, gdyby ktoś nie wiedział, była kobietą! Spojrzał za brudną szybę. Po części niemytą, po części zaparowaną. Z zewnętrznej strony widać było trupy pomniejszych insektów. Dzień był niepogodny, chmury zbierające się na nieboskłonie zapowiadały opady deszczu. Liście były jedynym elementem widoku który mógł budzić u przeciętnego człowieka emocje pozytywne. Tego dnia jednak, Gabriel Storm uśmiechał się prawie cały czas, przynajmniej półgębkiem. Nie mógł opuszczać aż tyłu lekcji. Choć poprzedniego dnia miał spokój, bo Susan dostała nagłej i ostrej biegunki, to dziś...
- Niedługo możemy zwiać - mrugnął do dziewczyny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic