sobota, 28 listopada 2015

Lucy

- Jutro, jutro. Koniec tygodnia, akurat na najlepszy przypał. - zaśmiała się Lu serdecznie i zaczęła nucić ostatnio jej ulubiony kawałek - Legendary. Sięgnęła ręką do kieszeni i wyjęła malboro. Spytała się Gabe'a spojrzeniem, a on pokręcił tylko głową. Westchnęła głęboko.
- Dobra, skoro już tu czekamy aż to się upiecze to zróbmy coś bo oszaleje. Mam ochotę zapalić. - wyrzuciła ręce w powietrze i zakręciła się po kuchni.
- Możemy pójść do mnie do pokoju. - wzruszył ramionami chłopak i wstał ze stołu. Cichym krokiem wszedł po schodach i zaprowadził Lucy do małego pokoju w niebieskich barwach. Dziewczyna nie zwróciła uwagi na większe szczegół i dopadła do okna. Odetchnęła z ulgą i otworzyła je oścież. Weszła na parapet i wysunęła się na dach. Ucieszyła się, że Gabe ma tak skonstruowany pokój, że nie było problemu z wyjściem.
- Gdzie ty idziesz? - spytał zaskoczony chłopak. Spojrzała na niego przez ramię z szaleńczym uśmiechem.
- Zapalić. Chodź.
Usiadła na trochę brudnych dachówkach i wyjęła wyczekiwanego fajka. Zdążyła spalić połowę, nim dotłukł się do niej Gabe. Usiadł obok i mruknął  coś w stylu: Matka mnie zabije.
- Chcesz jednego? - spytała Lu i podała mu paczkę, chłopak wyjął jednego, ale nie zapalił go. Trzymał go między palcami i wpatrywał się w widok przed nimi. Lucy skorzystała z okazji i przyjrzała się mu bliżej. Ciemne włosy, gładkie rysy, spokojne spojrzenie. Chłopak zdawał się być naprawdę przystojny i Lucy zdziwiła się, że żadna panienka go nie wyrwała. Mogła go przecież spokojnie zmienić w kapitana drużyny football'owej, gdyby tylko chciała. Chłopak był podatny na wpływy, więc długo by się nie opierał. Ja mogę go zmienić. Cały czas go zmieniam.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - spytał po chwili zdezorientowany.
- Dobrze wyglądałbyś w białych włosach. Zdjąłbyś okulary i byłbyś przystojny. - stwierdziła i potarmosiła go po czuprynie, zaciągnęła się.
- Dzięki. To miłe.
- Nie przyzwyczajaj się.
- Jasne...
Spojrzała na swoje buty, ale kątem oka widziała jak Gabe uśmiecha się lekko pod nosem. Dopaliła fajkę i zrzuciła go z dachu na trawę u sąsiadów.
- Opowiedz mi coś o sobie Gabe. - rzuciła nagle Lu.
- Co? Po co?
- Chcę cię lepiej poznać. To źle?
- Nie ale nie mam ciekawego życia...
- Udowodnię ci że masz. Dlaczego nie masz ojca? Jesteś jedynakiem? Dlaczego tyle kujesz? Masz jakiś przyjaciół?
- Skąd wiesz że nie mam ojca? - spojrzał na nią zaskoczony i przestraszony.
- Mam parę źródeł. Na przykład to że w przedpokoju są zdjęcia przeważnie twoje i matki? Są jeszcze jakieś dzieci, ale w to już nie wnikam. Dom w klasycznym stylu kobiety. Jedyne męskie rzeczy są twoje, nie ma butów typowo męskich itd.
- To nieprawda, że nie mam ojca...
- Opowiedz mi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic