środa, 4 listopada 2015

Lucy

- A co? Pożyczyć ci?- uśmiechnęła się szyderczo Lucy.  Will pokręcił głową i wyjął z gaci gumkę.  Rzucił ją w stronę Gabe'a.  Chłopak nie spodziewał się i gumka wypadła mu z rąk i wpadając do kanapki. Jej kanapki!  Zła wyjęła prezerwatywe i ubrudzoną dżemem rzucił w brata.
- Debil.  Mam własne. - mrukneła pod nosem. Mierzyli się przez chwilę wzrokiem i po chwili oboje wybuchli śmiechem.
- Dobra młoda,  gadaj co brałaś? - William natychmiast ucichł i wbił wzrok w Lucy.  Dziewczyna wzięła gryza kanapki i oddała ją bez słowa Gabowi.  On wziął ją i połknął na raz.
- Nic nie brałam.  Czemu tak myślisz?
- Jak się śmiejesz to znaczy ze coś jest nie halo. Ty się nigdy nie śmiejesz nie szyderczo!
- Słońce,  czasami po prostu człowiek ma dobry humor. Albo skończyły mu się Elki.  - wyszczerzyła się do brata w sztucznym uśmiechu.  Zmrużył oczy i wyjął znowu zza gaci, paczkę tabletek.  Złapała ją w locie i wróciła do kanapek. Will wyszedł  z kuchni mamracząc coś o jego dobrym sercu.
- Co to Elki? - spytał Gabe.
- Tak nazywamy z bratem LSD. Taki skrót. - wyjaśniła szybko i wepchneła kolejny kawał chleba do ust.  Przegryzła,  zapiła sokiem pomarańczowym i wyszła z kuchni.  Gabe nie mając co ze sobą zrobić poszedł za nią. Wchodząc po schodach wzięła dwa kociaki jeszcze bez imion na ręce. Kotki od razu zaczęły mruczec.  Podała Gabowi białego futrzaka. 
W pokoju puściła Florence and The Machine i usiadła na biurku.  Wyjęła paczkę gorzkiej czekolady i zaczęła podjadac.  Gabe usiadł na łóżku i wziął kawałek słodkiego.
- No więc Gabe... Masz jakieś rodzeństwo?
- Nie...
- Futrzaka?
- Nie.
- Życie towarzyskie?
- No, jakieś chyba tam mam.
- Przynajmniej tyle. Niedługo będzie impreza,  chcesz iść ze mną? 
- Sam nie wiem...
- Nie tchórz.  Chodź,  najwyżej wrócisz trzeźwy.  Co za problem...
- Pomyślę.
- Myślenie szkodzi na mózg.
- Szybciej papierosy.
- Papierosy szkodzą życiu. Nie mózgowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

by Heather - Land of Grafic